Przygotowanie do Mszy świętej to nie tylko zaplanowanie jej w swoim grafiku dnia
i tygodnia. Zanim wejdziemy do kościoła i rozpocznie się msza, warto odpowiednio
przygotować na to spotkanie naszą głowę i serce. Może się zdarzyć, że coś blokuje nasz
umysł, serce albo duszę. Jeśli tak się zdarzy – z Mszy świętej wyniesiemy nic albo niewiele.
Przypomina to sytuację, gdy używamy latem kremu przeciwsłonecznego z odpowiednim
filtrem, aby się zbytnio nie opalić. Podobnie jak filtr w kremie chroni przed promieniami
słońca, tak i podczas Mszy świętej możemy użyć pewnych filtrów przeciw Synowi
Bożemu, które sprawiają, że sami blokujemy działanie Bożej łaski w naszym umyśle lub
sercu.
Pierwszym elementem, który może przeszkodzić w owocnym uczestnictwie w
Eucharystii jest nasza głowa. Niektórzy z nas prowadzą intelektualną grę w poszukiwaniu
błędów w sposobie sprawowania Mszy świętej lub w kazaniu księdza. Może to wynikać
z fałszywej pobożności, zrodzonej ze szlachetnego pragnienia, by Msza święta była
sprawowana godnie i zgodnie z przepisami kościelnymi. Msza święta nie jest jednak
miejscem, w którym rozsiadamy się wygodnie jak krytycy filmowi, aby znaleźć błędy.
Msza święta jest miejscem spotkania Jezusa Chrystusa. Jeśli czekasz na idealnego księdza,
odprawiającego idealnie Mszę świętą, przegapisz wtedy wielkie łaski, które Pan ci chce
dać. Owszem, wiernym jak najbardziej należy się piękna liturgia i dobre kazanie, lecz jeśli
skupisz się na ocenianiu i denerwowaniu się, że coś jest nie tak – stracisz cenny czas
spotkania z Panem.
Kiedy zobaczysz, że jesteś gotowy osądzać osobę zaangażowaną w Mszę świętą lub czyjś
sposób odprawiania lub pełnienia służby podczas liturgii (np. śpiew lub czytania),
przemień swój sąd w modlitwę za te osoby, które stały się ofiarami twoich osądów. Proś
Boga o błogosławieństwo dla nich i dla ciebie przez ich posługę. A jeśli, jako znawca
liturgii, widzisz rażące błędy, w duchu miłości porozmawiaj o tym w ewangeliczny sposób
w cztery oczy z księdzem. Miej też świadomość, że Pan Bóg potrafi się posłużyć nawet
niedoskonałymi narzędziami i przemówić – jak uczy Biblia – nawet przez oślicę. Jeśli więc
sam nie zablokujesz swojego umysłu, wyjdziesz z każdej Mszy świętej nakarmiony, nawet
jeśli ktoś robi coś źle lub usłyszałeś słabe kazanie.
Drugim elementem utrudniającym przeżycie Mszy świętej może być nasze serce.
Często bywamy zaabsorbowani naszymi aktualnymi problemami, jakąś osobą czy sytuacją
w życiu tak, że na Mszy świętej jesteśmy tylko ciałem, a serce jest zupełnie gdzie indziej.
Każdemu z nas zdarzają się też rozproszenia, które odrywają serce od istoty modlitwy,
czyli spotkania z Bogiem. Czasem nawet latająca podczas mszy mucha potrafi
zabsorbować całą naszą uwagę i sprawić, że nie zapamiętamy nic z tego, co mówił do nas
Bóg.
Gdy serce oddala się w czasie Mszy od Boga i myśli zaczynają biec gdzie indziej, może to
być okazja do duchowego wzrostu, o ile będziemy wiedzieli, co z tymi rozproszeniami
zrobić. Rozproszenia wynikają z naszej natury skażonej grzechem. Jesteśmy grzesznikami
i pomimo naszych wysiłków w opanowaniu siebie, trudności w skupieniu się na modlitwie
będą towarzyszyć nam aż do końca życia. Bardzo często przyczyną rozproszeń jest też
ludzka słabość związana ze zmęczeniem i nadmiarem bodźców z zewnątrz. Rozproszenia
ujawniają też często nasze priorytety – to, co faktycznie jest dla nas ważne, czego boimy
się stracić oraz pokazują poziom naszego zaufania do Boga i pokory. Sprawdzają czy
potrafimy zaufać Bogu, że On zajmie się tym, co dla nas ważne, wtedy gdy my
skoncentrujemy się na Nim.
Co wtedy robić? Trzeba skupić się przez chwilę na nad tym, co cię tak absorbuje i nazwać
to pragnienie. Zastanów się wtedy, dlaczego ta sprawa tak skupia twoją uwagę i przedstaw
tę sytuację, osobę czy pragnienie Bogu. Poproś Boga o mądrość i zrozumienie, dlaczego
tak bardzo skupiasz się na czymś. Skorzystaj z tego, że znajdujesz się właśnie w Bożej
obecności. Przynieś Bogu ten problem jako coś, co jest dla ciebie ważne i spróbuj
posłuchać, co Bóg ma do powiedzenia w tej sprawie. Bardzo często zachowujemy się,
jakbyśmy sami musieli radzić sobie ze wszystkim, co nas w życiu spotyka. Po to właśnie
przychodzisz na mszę, aby uświadomić sobie, że spotykasz się z Bogiem, Dobrym Ojcem,
który ma władzę nad wszystkim i nic nie wymknęło się Mu spod kontroli, nawet twój
problem.
Nie martw się, jeśli walczysz o skupienie, a ciągle coś cię rozprasza. Miarą dobrej
modlitwy nie jest to, czy myśli był wzniosłe, lecz to, czy decyzjami woli walczyłeś do
końca, aby być przy Bogu. Taka modlitwa, choć wydaje się uboga, jest naprawdę Bogu
bardzo miła, bo jest modlitwą serca, które pomimo trudności chce być przy Nim.
Już za chwilę rozpocznie się Eucharystia. Postaraj się na ile to możliwe uczestniczyć w niej
i ciałem i duchem.