KATECHEZA EUCHARYSTYCZNA – 21. Słowo Boże – jak słuchać, zachowywać jei rozważać w swoim sercu?

Być może zauważyłeś, że Kościół na każdy dzień w roku daje nam inny zestaw
czytań, wziętych zarówno ze Starego jak i Nowego Testamentu. W ten sposób Kościół,
jako dobra Matka karmi nas codziennie, obficie zastawiając stół Słowa Bożego. To Słowo
nie tylko zaspokaja głód naszego serca w danej chwili i jest światłem na bieżące sytuacje,
ale pracuje w nas również długofalowo, gdy tak jak Maryja, dzień po dniu to, co usłyszymy
od Boga „zachowujemy i rozważamy w swoim sercu”. O tym aspekcie działania Bożego
Słowa dowiemy się z dzisiejszej katechezy.
Podobnie jak nie sposób najeść się na cały rok lub zjeść cały chleb w piekarni, tak też
i nasze serce nie jest w stanie przyjąć na raz zbyt wielkiej ilości Bożego Słowa. Nie
pomieścimy niepojętego Boga, ani w naszej głowie, ani w naszym sercu. Dlatego Kościół,
jako dobra Matka, wydziela nam na każdy dzień tyle pokarmu ile nam potrzeba i ile
jesteśmy w stanie znieść. Tym pokarmem jest zbiór czytań na dany dzień, wzięty ze Starego
i z Nowego Testamentu. Ten sposób czytania Słowa Bożego nazywamy lectio continua
(czyt. lekcjo kontinua). Pierwsi chrześcijanie na swoich zgromadzeniach czytali Pismo
Święte w podobny sposób, jak się je czytało w synagodze: księga po księdze, zdanie po
zdaniu. A potem komentowali je, aby lepiej je zrozumieć. W ten sposób powstał lekcjonarz
mszalny – zbiór ksiąg z czytaniami, odpowiednimi do przeżywanego czasu liturgicznego.
Aktualny lekcjonarz to wybór najpiękniejszych i najważniejszych tekstów z Biblii,
podzielony na dwa cykle: cykl dni powszednich i cykl niedzielny. Pierwszy z nich
uporządkowany jest w systemie dwuletnim, co oznacza, że chodząc codziennie do
Kościoła, w ciągu dwóch lat usłyszelibyśmy większość tekstów biblijnych. Cykl niedzielny
podzielony jest na okres trzyletni, co w praktyce oznacza, że ten sam zestaw czytań
powtarza się co trzy lata.
Po co to wszystko? Po to, aby zgodnie ze wskazaniami Soboru Watykańskiego II, Kościół
jeszcze obficiej zastawił dla wiernych stół Słowa Bożego i otworzył przed nami biblijny
skarbiec. Taki sposób karmienia się Słowem Bożym jest tym, co w świecie dietetyki
nazwalibyśmy „zdrową i zbilansowaną dietą”. Efekty dobrej diety widać nie tylko od razu
– przez to, że poprawia się samopoczucie, ale przede wszystkim na dłuższą metę – człowiek
mniej choruje, a nawet gdy nastąpi choroba, szybciej się z niej podniesie.
W taki sposób Słowem Bożym karmiła się Maryja, o której Biblia mówi, że „zachowywała
i rozważała Słowo Boże w swoim sercu”. Możemy to sobie wyobrazić w ten sposób, że
Maryja słuchając Słowa Bożego, nie tylko karmiła się na bieżąco, ale tak jakby odkładała
to Słowo do koszyczka w swoim sercu i wyjmowała z niego z powrotem. Być może jeszcze
lepszym porównaniem jest obraz spiżarni, w której konserwuje się jedzenie i wyciąga
wtedy, gdy brakuje w kuchni. Nieprzypadkowo św. Hieronim tłumacząc Biblię na łacinę,
słowo „zachowywać” przetłumaczył jako „conservare”, skąd swoją nazwę bierze słowo
konserwować, czy konserwa.
Czy to codzienne zachowywanie okruszków Słowa Bożego w sercu ma jakieś
zastosowanie praktyczne? Oczywiście, że tak! Kiedy przeżywamy jakiś trudny czas
w naszym życiu, wydaje się nam, że świat się wali – wyciągamy z koszyczka naszego serca
czy też spiżarni słowo, które na ten konkretny czas zaspokoi nasz głód, da pociechę i rzuci
światło na to, co przeżywamy. Przypomnijmy sobie chociażby sytuację, gdy Maryja stała
pod krzyżem. Nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co musiała Ona czuć patrząc
na śmierć swojego Syna i widząc jak niemal wszyscy pouciekali spod krzyża. Na pewno
miała wiele pytań do Boga, bo patrząc czysto po ludzku – Jej świat się zawalił. To, co bez
wątpienia pomogło jej przeżyć ten trudny czas, to właśnie Słowo Boże. Przecież Jezus
mówił, że Syn Człowieczy będzie cierpiał i zostanie ukrzyżowany, ale mówił też, że
trzeciego dnia zmartwychwstanie. Maryja bez wątpienia chwyciła się wtedy tych ostatnich
słów jako czegoś, co pomogło jej przetrwać tę próbę. Właśnie w taki sposób działa Słowo
Boże, którego słuchamy podczas każdej Mszy świętej i czytamy w naszych domach.
Odkładane w naszym sercu i z pozoru nieprzydatne, może być ostatnią deską ratunku
i jedynym promykiem nadziei w trudnych chwilach. A ponieważ jest to Słowo Boże, jest
to słowo pewne i prawdziwe, na którym możemy się całkowicie oprzeć i całkowicie mu
zaufać.
Już za chwilę będziesz mógł po raz kolejny karmić się Słowem Bożym. Nie przejmuj się,
że być może dzisiaj ono będzie wydawało się nieprzydatne. Słuchaj go, rozważaj
i zachowuj w swoim sercu, a ono będzie pracowało i w swoim czasie na pewno się przyda!