KATECHEZA EUCHARYSTYCZNA – 20. Liturgia Słowa – „Twoje Słowo jest lampą dla moich stópi światłem na mojej ścieżce”

W ostatniej katechezie rozważaliśmy co to znaczy, że Słowo Boże jest pokarmem
dla naszego serca. Nauczyliśmy się, że każde Słowo Boże, a więc nawet to niezrozumiałe
i trudne jest niczym chleb – najlepszy pokarm, sycący każdy głód naszego serca. Jest to
pokarm tak ważny i potrzebny naszemu sercu, że codziennie powinniśmy sięgać do Biblii,
bo inaczej będziemy chodzili na głodzie, a więc smutni, sfrustrowani, puści, szukający
szczęścia w nieuporządkowany sposób nie tam, gdzie trzeba.
Dziś chcemy odkryć kolejny sposób, w jaki Pan Bóg karmi nas podczas liturgii Słowa na
Mszy świętej, a także gdy czytamy Biblię w domu. Bóg nie tylko karmi nas każdym
słowem, które pochodzi z Jego ust, lecz również daje nam konkretne słowo na różne
sytuacje w naszym życiu. Czytamy o tym w Biblii: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp
i światłem na mojej ścieżce”. Cóż to oznacza?
Jedną z naszych największych potrzeb jest rozumieć swoje życie. Daje to wielkie poczucie
bezpieczeństwa, gdy wiemy co mamy robić, znamy swoją wartość, wiemy czego się
spodziewać i potrafimy dobrze interpretować wydarzenia w życiu. To poczucie
bezpieczeństwa się psuje, gdy spotykają nas sytuacje trudne i nieprzewidywalne. Pytamy
wtedy Boga: „Dlaczego mnie to spotyka?” „Dlaczego akurat mi się to przydarzyło?”.
Bardzo często obwiniamy Boga, przypisując Mu te trudne rzeczy. Potrzebne jest nam
wtedy Słowo Boże, bo skoro jest Ono lampą dla naszych stóp i światłem na naszej ścieżce,
tylko w Nim jest zawarta boska mądrość i tylko Ono potrafi oświetlić wszystkie,
a zwłaszcza te trudne wydarzenia w naszym życiu.
Słowo Boże, które jest światłem w naszym życiu, działa na dwa sposoby. Moglibyśmy je
nazwać: „na bieżąco” oraz „na dłuższą metę”.
Pierwszy sposób poznajemy w historii uczniów z Emaus. Po śmierci Jezusa uciekli oni
z Jerozolimy, ponieważ nie tego się spodziewali będąc przez trzy lata z Boskim
Nauczycielem. Byli sfrustrowani, rozczarowani Tym, który podawał się za Boga, a został
zabity. Życie im się zawaliło, dlatego chcieli uciec od tych bolesnych miejsc. W pewnym
momencie przyłączył się do nich Jezus, który pod postacią tajemniczego wędrowca, zaczął
im objaśniać Pisma, od Mojżesza aż przez wszystkich proroków i tłumaczyć, że Mesjasz
miał cierpieć, być ukrzyżowany oraz, że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Z każdym
słowem Jezusa ich serca rozpalały się coraz bardziej, bo zaczęli rozumieć ostatnie
wydarzenia. Gdy na śmierć Jezusa i na swoje cierpienie zaczęli patrzeć oświetleni Słowem
Jezusa, coraz bardziej z perspektywy Boga, a nie po ludzku – w ich sercu pojawiła się taka
radość i taka nadzieja, że po spożyciu chleba – zapowiedzi Eucharystii, czym prędzej
wrócili do Jerozolimy, aby również innym wyjaśnić sens ostatnich wydarzeń i z radością
wykrzyczeć, że spotkali Pana, który wszystko im wyjaśnił i ich życie z powrotem nabrało sensu.
Dokładnie to samo dzieje się w każdej Mszy świętej. Dokumenty Kościoła mówią, że kiedy
na Mszy świętej Słowo Boże jest czytane, a potem wyjaśniane przez kapłana w homilii,
sam Jezus mówi do nas i objaśnia nasze życie. Chociaż wszyscy w kościele słyszą te same
słowa, są to słowa namaszczone Duchem Świętym, które Bóg kieruje do każdego z nas
osobiście, mówiąc do naszego serca to, czego ono w danej chwili potrzebuje. Bóg chce nas
prowadzić swoim Słowem każdego dnia, tak jak prowadził Abrahama do Ziemi Obiecanej.
My tak bardzo potrzebujemy tego słowa, bo wielu rzeczy w naszym życiu nie rozumiemy.
A Bóg daje nam codziennie światło, które jak przenośna lampka oświeca drogę na kilka
kroków do przodu, na tyle, aby ominąć przeszkody i iść w dobrym kierunku.
To się dzieje podczas każdej Mszy świętej, gdy czytane jest Słowo Boże, bo jest to słowo
żywe, bo sam Bóg mówi do swoich dzieci, prowadzi je w wędrówce do Ziemi Obiecanej,
pociesza, dodaje otuchy i wyjaśnia nasze życie. Już za chwilę Bóg będzie mówił do Ciebie.
Poproś Ducha Świętego o umiejętność słuchania i przyjęcia tego, co Bóg chce ci dziś
powiedzieć.